Chyba największym zaskoczeniem było to, że na każdym stoisku można było zapłacić kartą kredytową!
Poropyörykät to ziemniaki z mięsnymi kulkami z mięsa renifera. Smakują zupełnie jak mięso mielone, ale cieszę się, że mogłam tego spróbować, bo nigdy niczego podobnego nie jadłam.
Jadłyśmy też paellę z ryżem, warzywami i łososiem z sosem czosnkowym. Wszystko smaży się na wielkich żeliwnych płytach a obok pod parasolem można usiąść i zjeść.
poropyörykät |
Ponieważ Finlandia jest krajem Muminków - nie mogło się też obyć bez obrzydliwej oranżady z ich wizerunkiem. Ohydny, chemiczny smak + fajna plakietka = 2 euro.
Przed wyjazdem zajrzałyśmy jeszcze do sklepu i w końcu udało nam się kupić tradycyjne fińskie ciastko - korvapuusti. To drożdżowe ciastko z nadzieniem cynamonowym w kształcie motylka. Moim zdaniem było najlepsze z tych wszystkich, które jadłyśmy. Poza tym, była tam jeszcze śmieszna kawa ze Starbucks'a i przepyszny mus mango.
1 komentarz:
Byłam tam trzy lata temu, płacenie karta kredytową na każdym stoisku faktycznie jest szokiem ;)
Prześlij komentarz