We wczorajszych "Wysokich obcasach" przeczytałam artykuł Sylwii Wilczak "Szydełko kontra sprej". Bardzo spodobało mi się opisane w nim zjawisko, dlatego postanowiłam się nim trochę zainteresować.
Z angielskiego "knitta please" lub "knitta". To nowy rodzaj city art'u, którego pomysłodawczynią jest amerykanka Magda Sayeg. Wszystko zaczęło się w 2005 roku i szybko zaczęło się rozprzestrzeniać w USA, Europie i Azji. Zabawa polega na tym, aby poręcze, drzewa czy rzeźby ozdobić wyszydełkowanym kawałkiem włóczki. Po co?
"- Żeby upiększyć, oswoić, ocieplić miejską przestrzeń. Żeby <coś> wyrwało nas z rutyny. obudziło. Kolorowe włóczki kontrastują z szarością miasta - tłumaczy Maja Brzozowska [socjolożka i członkini Poznańskiej Partyzantki Włóczkowej]".
Rzeczywiście. Wielobarwne ozdoby miejskie można podziwiać m.in. w Londynie, Paryżu, Kolonii, Syndey czy Mediolanie.
Zabawa nie szkodzi nikomu, ponieważ szybko można spruć włóczkę i nie pozostawia to żadnych śladów. Jedyne co trzeba poświęcić to czas. Głównie nocą.
Szukałam w Internecie podobnej inicjatywy "ocieplania przestrzeni miejskiej" w Warszawie. Niestety nic nie znalazłam! A szkoda, ponieważ uważam, że nasza stolica zasługuje (jak również inne miasta w Polsce) na inicjatywę, która zwróci uwagę innych i będzie inspirować.
Mówiąc szczerze, nie mam aż takiego talentu do szydełkowania, szczególnie dlatego, że powierzchnie są dość duże i czasu trochę mało, ale gdyby ktoś stworzył taką inicjatywę i zorganizował jakąś grupę - wchodzę w to!
Dlatego apeluję - ZRÓBMY DLA STOLICY COŚ INNOWACYJNEGO! :)
Niżej kilka fotografii, żeby mieć jakieś wyobrażenie o co w tym wszystkim chodzi i krótki wywiad z Magdą Sayeg.
P.S
Jeśli chcesz poczytać więcej, polecam:
dodane za pośrednictwem http://knittaporfavor.wordpress.com/ |
|
|
1 komentarz:
U siebie w Krakowie widziałam taki rower - stał przyczepiony do ogrodzenia już ze 2 lata, więc ktoś się nim w końcu zaopiekował ;) Ale dopiero teraz wiem dlaczego ktoś postanowił uszyć mu sweter :P
Prześlij komentarz